Retroimpreza już za nami. Pora wracać do współczesności. Krótka relacja z Pixel Heaven 2013.
Na miejsce przybyłem trochę po godzinie 10. Było już sporo ludzi. Na bramce odebrałem wejściówkę na smyczy i imprezowy zin. Wejściówka oprócz pełnienia roli biletu wstępu była również rozkładem jazdy co, gdzie i o której. Zin był dodatkiem do treści, które miały się ukazać na imprezie. Jest ładnie wykonany i aby oddać ducha lat 80 i 90 przedrukowano w nim reklamy z Top Secret
Oprócz tego można było nabyć koszulkę z nadrukiem nazwy imprezy.

Po bramce uderzyłem zobaczyć co się dzieje. W pierwszym pomieszczeniu stały pinballe. Chwilę popatrzyłem co mają i poszedłem dalej, bo temat mnie średnio interesował. W korytarzu było słychać głośno 8bitowe dźwięki - to fani Nintendo i Pegasusa katowali swoje konsole Contrą. Tuż przed nimi stał AceMan ze swoją czarną Amigą 600. U niego można było nabyć koszulki z różnymi retronadrukami i retrookularki.
Miejsce w którym się to odbywało, czyli CDQ jest podzielone na 3 poziomy. Na -1 była strefa gier indie. Można było tam zobaczyć gry, które są produkowane przez społeczność. Piętro wyżej odbywała się główna część imprezy. Tam była scena i pod ścianami stały komputery. A wszystko to odbywało się przy akompaniamencie 8bitowych dźwięków. Na samej górze również stały komputery i retransmisja z tego co działo się na dole.
Sporo komputerów było przywiezionych przez katowickie Muzeum Historii Komputerów. Były również okazy przywiezione przez prywatne osoby. Spośród maszyn można było zobaczyć różnej maści Atari 8 i 16 bitowe, Commodore, Amigi, Elwro Junior, Timex, Acorn, Schneider. Były również pecety. Jednak nie takie zwykłe, lecz takich marek jak Commodore, Atari, Sinclair czy Canon. Była to prawdziwa uczta dla oczu pasjonatów starych komputerów. Mogłem zobaczyć maszyny, które znałem tylko z nazwy albo w ogóle nie byłem świadom ich istnienia. Komputery można było dotknąć, pograć na nich, co niektórzy pisali nie nich krótkie programy wyświetlające różne teksty. Mnie osobiście z tego wszystkiego najbardziej zainteresował komputer Acorn. Jednak nie było osoby, której można byłoby się zapytać o ten sprzęt - co ma w środku i jakie są jego możliwości.
Około południa zaczęły się konkursy. Można było spróbować swoich sił w River Raid, Pacman, Galaxian, Lotus Turbo Challenge czy Sensible World Of Soccer. Równocześnie rozpoczęła się pierwsza część Retro Stories. Przyciągnęła całe rzesze fanów takich pism jak Bajtek, Top Secret, Secret Service czy Gambler. Swoją drogą przyznam szczerze, że nie ma już gazet komputerowych o takim poziomie merytorycznym jak te wyżej wymienione. W nich, oprócz reklam, była głównie wiedza. Czytając je człowiek się uczył. A dziś... szkoda słów. Na palcach jednej ręki drwala można wymienić wartościowe czasopisma.
No ale wróćmy do Pixel Heaven. Duet Alex & Gawron, czyli Aleksy Uchański i Piotr Gawrysiak nie mogli przybyć na imprezę. Przygotowali zatem wideo, w którym odpowiedzieli na pytania zadane im wcześniej przez organizatora. Po emisji tych nagrań na scenie pojawił się Piotr "Micz" Mańkowski, który prowadził tą część spotkania. Razem z nim przybyła reszta ekipy z Top Secret/Secret Service: Bartek "VOyager" Dramczyk, Łukasz "Joseph" Bura, Rafał "Jetboy" Piasek, Waldemar "Pegaz" Nowak, Dariusz "Berger" Góralski, Marcin "Borek" Borkowski i Dariusz "Sir Haszak" Michalski. Opowiadali o początkach prasy komputerowej w Polsce. Można było dowiedzieć się jak od strony technicznej składali swoje gazety i z jakimi przeciwnościami przyszło im się zmierzyć podczas wydawania tych pism. Była to najbardziej ciekawa, wg mnie, część całego Pixel Heaven. I chyba nie tylko dla mnie, gdyż w pewnym momencie zrobiło się tak ciasno i duszno na sali, że ciężko było wystać. Ale nie ma co się dziwić. Nie często ma się okazję spotykać swoich idoli z lat młodości. W pewnym momencie nie wytrzymałem już tej duchoty i ulotniłem się na górną salę. Był tam projektor, który pokazywał na ekranie wszystko to, co działo się piętro niżej na głównej sali. Obraz pokazywany był z kilku kamer, dzięki czemu projekcja prezentowała się profesjonalnie, a ja już przy otwartych oknach mogłem oglądać na żywo co dzieje się na dole.
Następnie Micz prowadził wywiad po angielsku z twórcą m. in. takich gier jak Alone in the Dark. Później było spotkanie z polskimi twórcami gier komputerowych. Na początku poleciał film o twórcy California Dreams, polskiej firmie, która produkowała gry na rynek amerykański. Na scenie pojawili się Krzysztof Augustyn, Darek Żółna, Adrian Chmielarz, Maciej Miąsik i Daniel Kleszczyński. Są to twórcy takich gier jak Miecze Valdgira II, Eternal, Lazarus, Teenagent, Tajemnica Statuetki, Electro Body.
Wieczorem odbył koncert Low Bit Beats i Noc z Demoscena. Niestety nie mogłem na nim zostać, tak więc nie napiszę co się tam działo. Drugiego dnia przybyłem dosyć późno. Na pierwszym piętrze był stół do gry w kapsle. Wyglądał imponująco, ale spodziewałem się zobaczyć coś bardziej zbliżonego do warunków w jakich grało się w młodości.
Teraz trochę ponarzekam. Co prawda sama idea spotkania jest jak najbardziej słuszna, jednak miejsce w którym odbywało się Pixel Heaven generowało złe wrażenia. Po pierwsze było zdecydowanie za ciasno. Widocznie organizatorzy nie przewidzieli tak dużego zainteresowania imprezą. Przez to było gorąco i duszno w lokalu. A przez zapach potu poczułem się jak w salonie gier w latach 90'. Drugim minusem byli panowie na bramce, którzy w ogóle nie czuli klimatu imprezy. Jedynym plusem CDQ było to, że miało kilka poziomów. Ale to wszystko.
Kilka słów trzeba również napisać o osobach, które pojawiały się na imprezie. Jakieś 80% osób wiedziało po co przyszło, gdyż mogły pamiętać lata 80' i 90'. 20% osób stanowiła młodzież ciekawa jak wyglądały kiedyś komputery oraz hipsterzy, którzy przyszli sobie cyknąć fotkę przy Atari i potem pochwalić się przed znajomymi. Szczególnie rozbawiła mnie sytuacja drugiego dnia, kiedy to pewien jegomość rozłożył się z grami do Pegasusa na sprzedaż. Zaraz otoczyła go gromada młodych hipsterów chcących kupić u niego kartridże oraz radzieckie gry Elektronika (czyli popularne jajeczka) 

Podsumowując Pixel Heaven, a szczególnie pierwszy dzień był mega. Możliwość zobaczenia i dotknięcia tylu unikalnych maszyn nie zdarza się co dzień. Do tego spotkania z redaktorami oldskulowej prasy komputerowej – tego w Polsce nikt wcześniej nie robił. Na moją ogólną, pozytywną ocenę nie wpływa nawet niezbyt udany wybór miejsca imprezy. Organizowana była ona po raz pierwszy, zatem ten fakt można wybaczyć. Mam jednak nadzieje, że Łapusz (organizator) wyciągnie wnioski i za rok będziemy mogli się spotkać w miejscu o większej powierzchni i z wyższym sufitem. Niekoniecznie musi to być bar czy klub.
Na koniec wszystkie moje zdjęcia i filmy innych osób, które udało mi się znaleźć w sieci o Pixel Heaven.